||

Policjanci zatrzymali przemytnika nielegalnych migrantów

Policjanci w piątek wieczorem zatrzymali po pościgu kuriera, który od granicy z Białorusią przewoził samochodem ośmiu nielegalnych migrantów.

Fot. Policja (podlaska.policja.gov.pl)

Do zdarzenia doszło w piątek 7 czerwca. Jak poinformował Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, we wsi Krywiatycze (pow. hajnowski) funkcjonariusze chcieli zatrzymać do kontroli kierowcę volkswagena passata; ten jednak na widok patrolu zaczął uciekać w kierunku – oddalonej o kilka kilometrów – Orli. Nie reagował na żadne sygnały, przyspieszał, aż na zakręcie w Orli stracił panowanie nad samochodem i uderzył w słup energetyczny. Doszło do zerwania linii energetycznej, ale w wypadku nikt poważniej nie ucierpiał.

Kim był ów kierowca? Okazało się, że to Syryjczyk z prawem pobytu w Niemczech. Przewoził ośmiu nielegalnych migrantów; byli to obywatele Syrii, Indii i Egiptu.

Zgodnie z procedurą, wszystkie osoby z tego samochodu zostały przekazane Straży Granicznej – poinformował rzecznik policji.

Od początku roku policja zatrzymała w Podlaskiem ponad stu tzw. kurierów, czyli kierowców przewożących nielegalnych migrantów od granicy z Białorusią w głąb kraju albo do zachodniej Europy. Przewozili łącznie ponad 450 osób. Kurierów zatrzymuje też Straż Graniczna, zarówno podczas swoich działań, jak i dzięki współdziałaniu z Policją. Według jej statystyk od początku roku zatrzymano w Podlaskiem ok. 200 takich kierowców. W ostatnich kilkunastu dniach proceder ewidentnie przybiera na sile.

Fot. Straż Graniczna (Podlaski OSG)

Za organizowanie i pomocnictwo w organizowaniu nielegalnego przekroczenia granicy grozi do 8 lat więzienia. Wobec wszystkich cudzoziemców zatrzymanych za pomocnictwo, a do tej pory przebywających legalnie w Polsce zostaje równolegle wszczęte postępowanie administracyjne; chodzi o wydanie decyzji zobowiązującej taką osobę do powrotu do kraju pochodzenia. Otrzymają one również zakaz wjazdu do państw obszaru Schengen na czas od 5 do 10 lat.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *